Wiadomości z Rudy Śląskiej

Kłopotliwe 40 euro

  • Dodano: 2017-09-13 06:45, aktualizacja: 2017-09-13 06:57

Władze Rudy Śląskiej zwróciły się do władz państwowych z apelem o zmianę przepisów, wskutek których miasto musi pobierać od przedsiębiorców zalegających z opłatami kwotę 40 euro z tytułu kosztów odzyskania należności.

Chodzi o zobowiązania o charakterze cywilnoprawnym, jak np. czynsze. Obecnie miasto nie może zrezygnować z pobierania tej kwoty nawet w przypadku zaledwie jednodniowego spóźnienia w płatności.

Wiemy, że ta sprawa budzi wiele emocji wśród osób zobowiązanych do zapłaty, ale miasto jest obecnie zmuszone do egzekwowania tej kwoty – mówi Ewa Guziel, skarbnik miasta. – Jesteśmy specyficznym wierzycielem - jako jednostka sektora finansów publicznych jesteśmy zobowiązani do ustalania zaległości oraz do terminowego dochodzenia należnych nam kwot. Nie ma podstaw prawnych abyśmy zrezygnowali z dochodzenia tej kwoty, byłoby to naruszenie dyscypliny finansów publicznych - tłumaczy.

Nie istnieją także podstawy prawne, które umożliwiłyby organom miasta ustalenie zasad i trybu pobierania 40 euro.

Gdyby takie uprawnienie zapisano w polskim prawodawstwie, organy miasta mogłyby dla przykładu ustalić dolną granicę zaległości, od której pobiera się kwotę rekompensaty – zaznacza Ewa Guziel. – Wystąpiliśmy do wicepremiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o rozpoczęcie prac nad zmianą tego rozwiązania w trybie pilnym. Włączyliśmy się też do inicjatywy Śląskiego Związku Gmin i Powiatów, proponując wprowadzenie do przepisów wyjątku, polegającego na udzieleniu organom stanowiącym gmin uprawnień do ustalenia zasad i trybu poboru rekompensaty za koszty odzyskania należności – dodaje.

Dostrzegając problemy ze stosowaniem wyżej wymienionego przepisu wnoszę o rozpatrzenie możliwości dokonania zmian w postaci wprowadzenia prawa do miarkowania odszkodowania, a w niektórych przypadkach zaniechania jego poboru. Stosowanie powyższego uregulowania w praktyce nastręcza wiele trudności – czytamy w piśmie skierowanym do wicepremiera Mateusza Morawieckiego.

Z końcem kwietnia 2013 r. w polskim ustawodawstwie obowiązywać zaczęły przepisy ustawy z 8 marca 2013 r. o terminach zapłaty w transakcjach handlowych. Stanowią one wprost wdrożenie Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2011/7/UE z 16 lutego 2011 r. w sprawie zwalczania opóźnień w płatnościach w transakcjach handlowych. Zgodnie z art. 6 dyrektywy, państwa członkowskie zapewniają, aby wierzyciel był uprawniony do uzyskania od dłużnika co najmniej stałej kwoty 40 euro w przypadku, gdy odsetki za opóźnienia w płatnościach stają się wymagalne w ramach transakcji handlowych, jako rekompensaty za koszty odzyskiwania należności. Jednocześnie państwa członkowskie mają zapewnić, aby kwota ta była płacona przez dłużnika bez konieczności przypomnienia. Zgodnie z dyrektywą warunek umowy lub praktykę, które wykluczają rekompensatę za koszty odzyskiwania należności, uznaje się za rażąco nieuczciwe.

Zaczęliśmy egzekwować tę należność dopiero w ubiegłym roku z powodu niejasnych interpretacji prawnych przepisów w tym zakresie. Musieliśmy przeanalizować orzecznictwo sądów, a uchwała Sądu Najwyższego w tej sprawie podjęta została dopiero z końcem 2015 roku. Później konieczne były jeszcze odpowiednie ustalenia chociażby z Miejskim Przedsiębiorstwem Gospodarki Mieszkaniowej – tłumaczy Ewa Czapelka, naczelnik Wydziału Finansowo - Księgowego UM.

Interpretacja przepisu ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych, wprowadzającego na grunt polski uprawnienie wierzyciela do odzyskania kosztów dochodzenia należności, była przedmiotem orzeczeń sądów powszechnych, których stanowiska były podzielone. 11 grudnia 2015 r. Sąd Najwyższy podjął uchwałę, w której stwierdził, że rekompensata za koszty odzyskania należności w wysokości 40 euro przysługuje wierzycielowi bez konieczności wykazania, że koszty te zostały poniesione, a ponadto wskazał, że roszczenie to powstaje po upływie terminów zapłaty.

Sąd uznał kwotę 40 euro za kwotę ryczałtową, należną wierzycielowi bez konieczności wykazania szkody, jak  i bez wezwania oraz niezależnie od odsetek przysługujących wierzycielowi za sam fakt opóźnienia – podkreśla Ewa Czapelka.

Co istotne, problem dotyczy tylko umów zawartych po wejściu w życie ustawy, czyli po kwietniu 2013 roku.

Sytuacja jest więc trudna nie tylko dlatego, że taka sama kwota naliczana jest niezależnie od kwoty należności i czasu zalegania z zapłatą, ale również dlatego, że niektórzy przedsiębiorcy muszą ją płacić, a niektórzy nie muszą – mówi skarbnik Ewa Guziel.

Władze miasta przypominają również, że środki zebrane z podatków, opłat oraz innych należności stanowiących dochody miasta, w tym z dzierżaw i najmów, czy wreszcie z tytułu odsetek za opóźnienia w płatnościach albo z tytułu rekompensaty kosztów dochodzenia należności miasto przeznacza na zadania publiczne, np. remonty dróg czy utrzymanie szkół, oświetlenia ulicznego i zieleni.

Realizując te zadania podejmujemy szereg zobowiązań, zarówno w stosunku do mieszkańców czy przedsiębiorców, jak i w stosunku do pracowników samorządowych. Terminowość dokonywania płatności na rzecz miasta ma wpływ na jego płynność finansową. Konieczność dochodzenia kwot należnych miastu podraża koszty funkcjonowania jego jednostek organizacyjnych – zaznacza Ewa Guziel.

Komentarze (1)    dodaj »

  • pracownik wrześniowy

    Miasto nie może zrezygnować z jej poboru, ale tylko niektóre inne miasta ją pobierają.

Dodaj komentarz

chcę otrzymać bezpłatny newsletter portalu RudaSlaska.com.pl.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu.
Wydawca portalu nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Czytaj również